Po prostu do białej kości. Bez litości dla siebie i dla bliskich. Bez spadochronu, okrakiem na latającej bombie. Im więcej adrenaliny i strachu, tym bardziej go kręci. A ostatnie spojrzenie w lustro - bezcenne.
Zwłaszcza ostatnia scena i napisy. Bardziej kopie niż "Śmierć frajerom" Puzo, bardziej niż "Bilardzista" Rossena. Po prostu kopie w mózg. Nienawidzę hazardu w takim wykonaniu i ten film wyjaśnia dlaczego.
kazdy kto kiedys grał troche w to i owo, odnajdzie analogie do siebie ogladajac ten film,a przynajmniej ja tak mialem ;)
Ogromne wrażenie robi zwłaszcza muzyka: motyw z I Symfonii "Tytan" Gustava Mahlera tworzy nieprawdopodobnie złowieszczą atmosferę - atmosferę upadku intelektualisty coraz bardziej uzależnionego od hazardu... Mimo Jamesa Caana w roli głównej (znakomita kreacja) film nie ma nic wspólnego Hollywood - wszakże reżyserem...