[spoiler] Film o genialnym samochodzie, który zabija ludzi z zaskakującą logiką - ściśle według scenariusza. Masakruje wszystkich po kolei, ale głównego bohatera musi zostawić na koniec - więc tylko uderza go drzwiami. Jest niezniszczalny, wszyscy pudłują strzelając do niego, a swoim impetem rozwala również skały! Znajduje się w najmniej przewidywanych miejscach, potrafi nawet... skakać. W końcu okazuje się że to sam szatan, który bez ładu i powodu przyjeżdża sobie do miasteczka, by onanizować się, ścigając i zabijając ludzi...
Może jakbym był 10 lat młodszy albo żył te 30 lat temu, przymykałbym oczy na te niedoróbki... Niestety, film albo się zestarzał albo po prostu od początku nikt nie miał sensownego pomysłu.
Kultowy Lincoln z 1971 po przeróbkach wygląda tak jak opisała go w pewnym momencie bohaterka - 'odwrócona wanna'. Coś tam sobie jeździ, kogoś zabije - najczęściej kluczowe postaci, a jak - a widz ogląda to i zastanawia się, jaki to wszystko ma sens.
Pościgi to po prostu przyspieszone kadry - co daje komiczny efekt a'la Benny Hill. O uczuciu prędkości znanym z 'Vanishing point' to nie ma tu mowy! Suspens na początku jakiś jest, ale wraz ze schematycznym rozwojem akcji szybko znika.
Szczerze? Możecie sobie podarować. Ani samochód nie jest tu atutem (przy 'Christine' budzi litość), ani napięcie (gdzie mu tam do 'Pojedynku na szosie'...), ani aktorstwo... O ile Brolin zagrał jak zwykle sympatyczną postać (podobnie jak w innym nielogicznym dziele - 'Westworld'), młody Cox jako abstynent też wypadł nieźle, to jednak zwłaszcza kobiece role tutaj leżą... Dziewczyna głównego bohatera irytuje od momentu pojawienia się na ekranie, jej przyjaciółka również.
Najlepszy komentarz jaki podsumowuje film:
'Takie tam, zrobione przypadkiem xD'...