Ciepła, klimatyczna historia, opowiadająca, że jesień życia nie musi być smutna, szara i samotna.. Główna para, a właściwie bohaterka Addie, bardzo niekonwencjonalnie podeszła do tematu samotności. Przeciwstawienie się konformizmowi, złamanie schematów, skutkowało kolorową, nie samotną „jesienią”.
Opowieść prosta, ale i w tej prostocie genialna. Nie wspomnę o tuzach wielkiego ekranu Redfordzie i Fondzie.
Opowieść niezwykła i dałabym mocne 7 gdyby, wg mnie niepotrzebny wątek dziecka. Szkoda, że reżyser nie skupił się całkowicie na rysie psychologicznym bohaterów. Nie pokazał czy związek tej pary nie zaindukował w tym małym, hermetycznym miasteczku podobnych historii. Bo kto nie chce być szczęśliwy, bez względu na to, ile ma się lat ...
Film wart obejrzenia, bo każdego z nas czeka „jesień życia”
W swym przekazie podobna do” Pan Hoppy i żółwie”
Wątek dziecka mi nie przeszkadzał. Rozczarowało mnie natomiast (SPOILER!) zakończenie. Moim zdaniem Addie postąpiła egoistycznie i bardzo nie fair w stosunku do Louisa. Zakończenie zepsuło całą "ciepłość" filmu.
***SPOILER***Zgadzam się w 100%. Na końcu zabrakło mi dialogu i wspólnego poszukania takiego rozwiązania zaistniałej sytuacji, które usatysfakcjonowało obie strony, tym bardziej że była na to przestrzeń. Louis wyraził chęć zmian.
A tak jak to zostało zakończone wyszło bardzo egoistycznie ze strony Addie. Najpierw zainicjowała relację, bo czuła się samotna i nawiązała więź z Louisem, po czym go skazała znowu na samotność, podczas gdy sama zamieszkała z synem i wnukiem...